Millennium STUDIO: Bezpłatny pokaz dokumentu o subkulturze gotów w HBO - TARNÓW - Polski Biegun Ciepła

Millennium STUDIO: Bezpłatny pokaz dokumentu o subkulturze gotów w HBO

"Witajcie w mroku" w reżyserii Henryka Dederki to długo oczekiwany dokument wyprodukowany dla HBO Polska. Obraz przedstawia tajemniczy świat polskich gotów.

WITAJCIE W MROKU
(WITAJCIE W MROKU (AKA. BLACK SCENE), 1900)
Film dokumentalny, CZAS: 81 minut
REŻ. HENRYK DEDERKO
KINO MILLENNIUM: 22.02.2010
GODZ. 20.00
WSTĘP WOLNY!

Najnowszy dokument Henryka Dederki opowiada o subkulturze gotów w Polsce. Bohaterami filmu są ludzie, których fascynują mroczne sfery ludzkiej osobowości. To, co prezentują na zewnątrz, budzi lęk, niezrozumienie i społeczną dezaprobatę. Wspólne zainteresowania odzwierciedlają ich sposób rozumienia świata. Ta społeczność złożona jest z barwnych indywidualności. Takich właśnie gotów pokazuje Dederko.

Po głośnym filmie "Witajcie w życiu" Henryk Dederko po raz kolejny pokazuje kontrowersyjny wycinek rzeczywistości. Jak sam mówi, jego nowa produkcja "przedstawia świat, w którym funkcjonuje umysł odrzucający racjonalność, ignorujący tradycyjne kategorie moralne. Umysł kontaktujący się z subtelnymi energiami i nieprzerwanie ewoluujący".

W filmie pojawiają się m.in. autorzy pierwszej polskiej strony internetowej o nekrofilii, wampirzyca z Krakowa, Mefisto - energetyczny wampir z Łodzi oraz Xeno, ideolog gotyku i nieprzeciętnie inteligentny informatyk. Ich fascynacje oscylują wokół życia, śmierci i odrębnych stanów świadomości.

Bohaterowie filmu to ludzie, którzy sypiają w trumnach, piją krew, pasjonują się wampiryzmem i okultyzmem. Niektórzy organizują co roku własne pogrzeby, uznając je za akt artystyczny.
Producentami filmu są HBO Polska oraz Wytwórnia Filmów Oświatowych i Programów Edukacyjnych.

CODZIENNE ŻYCIE W TRUMNIE

Bohaterami filmu są młodzi ludzie zafascynowani subkulturą mroku. Spotykają się rokrocznie na Castle Party na Zamku w Bolkowie. Z tłumu rówieśników wyróżniają ich ekscentryczne czarne stroje, często przerysowane makijaże. Mają różnorodne zainteresowania – od kolekcjonowania noży przez energetyczny wampiryzm czy ulepszanie ciała.
– Główne zajęcie w okresie dojrzewania to bunt. Część młodych wyżywa się na stadionach, inni wybijają szyby na wystawach albo kłócą się z rodzicami. – mówi reżyser. – Moi bohaterowie wykonują pewną pracę. Różnie się to nazywa: kolekcjonowanie przeżyć, stanów świadomości, poszerzanie obszarów poznania, oni zaczynają od poszukiwań duchowych. Nie wystarcza im to, co na co dzień oferuje im świat. Uważają, że trzeba samemu szukać. I nie lubią, gdy nazywa się ich subkulturą, wolą zwać się formacją estetyczną.

Role pełne bólu

Wiele scen pokazanych w filmie jest szokujących – m.in. happening, w czasie którego ciała występujących w nim dziewczyn są wielokrotnie przekłuwane igłami, a krew leje się naprawdę.
– Dla nich bardzo istotna jest teatralizacja bycia i przeżywania – uważa Dederko. – A estrada nadaje się do tego znakomicie, w dodatku szokowanie sprawia im przyjemność. Warto popatrzeć też na nich jak na ludzi, którzy uwielbiają humor. Cenią ten absurdalny, który dla nas, przeciętniaków, bywa trudny do przyjęcia. A oni się śmieją z naszego zgorszenia i lęków. Nie są jednak napastliwi, przeciwnie – bardzo tolerancyjni dla innych.

Henryk Dederko podkreśla, że bohaterowie jego filmu są bardzo utalentowani – robią świetne zdjęcia, piszą, szyją kostiumy. I dorastają w tolerancyjnych rodzinach.
– To mnie zaskoczyło – wyznaje reżyser. – Spodziewałem się konfliktów pokoleniowych, niezrozumienia w domu – tymczasem jest odwrotnie. Jeśli dziecko chce spać w trumnie i już ją nawet ma, to rodzice zamawiają wygodny miękki materacyk, żeby dziecku było wygodnie. Tak teraz wygląda oświecona myśl pedagogiczna, rodzicielska, pełna zrozumienia, jeśli chodzi o duchowe poszukiwania potomstwa. Jedna z naszych bohaterek jest córką artysty malującego w stylu Zdzisława Beksińskiego. Nie było kłopotów, żebyśmy weszli z kamerą do któregokolwiek z ich domów i filmowali. Gombrowicz nazywał to syndromem Młodziakowej.

Rewiry bez powrotu

Młodym bohaterom autor filmu przeciwstawia dr. Jana Witolda Suligę, który po własnych doświadczeniach przestrzega ich, że z rejonów, w które się zapuszczają, można czasem nie wrócić.
– Uważa, że umysł, który nie lubi się nudzić, zaczyna tworzyć świat mentalny – mówi dokumentalista. – Nieraz pojawia się mistrz duchowy. Czasami przemawia z kart książki albo z astralu czy z krypty cmentarnej. Ale bywa, że można nad iluzją utracić kontrolę.

Poprzedni film Henryka Dederki, zrealizowany 12 lat temu, "Witajcie w życiu" do dziś nie doczekał się telewizyjnej premiery. Opowieść o metodach pracy firmy dystrybucji bezpośredniej Amway zaprowadziła nawet dokumentalistę do sądu.
– Jak widać są historie, których opowiadanie grozi procesem – mówi reżyser. – Po prostu pokazałem sekret korporacji, który ona chciała zachować w tajemnicy – jej przenikanie w różne dziedziny życia, polityki.

Jeden temat, dwa spojrzenia

Mimo kontrowersji wokół tamtego obrazu, "Witajcie w mroku" nawiązuje tytułem do poprzednika.– To właściwie ten sam temat – wyjaśnia Henryk Dederko. – Opowieść o ludzkich umysłach, które żyją w iluzji. W przypadku "Witajcie w życiu" ta iluzja była produkowana przez techniki motywacyjne, pranie mózgu; w przypadku ostatniego filmu – nasi bohaterowie sami dokonują zabiegów na swoim umyśle – poprzez dobór lektur, czynności magiczne.
Na pytanie, czy będzie następne "Witajcie w...", reżyser odpowiada:
– Ktoś mówił, że warto sfilmować umysł. Wziąłem to sobie do serca, tym bardziej że zanim zostałem reżyserem, skończyłem psychologię. Spróbowałem dotąd dwa razy. Może będzie i trzeci.
Małgorzata Piwowar, Rzeczpospolita

DZIECI MARYLINA MANSONA

Subkultura gothic – cyrk, błazenada, teatr, przywilej młodości durnej i chmurnej... A może ten szokujący spektakl chce nam przypomnieć o czymś, co wyparliśmy z codziennego doświadczenia?

Henryk Dederko zasłynął ongiś filmem „Witajcie w życiu!”, w którym obnażał socjotechniczne mechanizmy wykorzystywane przez korporację „Amway”. Film, jak pamiętamy, wyrokiem sądowym trafił na półki, stając się symbolem nowego typu cenzury praktykowanej w wolnej Polsce. Najnowszy dokument Dederki, choć tytułem wyraźnie nawiązujący do kontrowersyjnego poprzednika, nie ma pasji demaskatorskiej. Zrealizowany we współpracy z Wytwórnią Filmów Oświatowych próbuje raczej przybliżać obszar zwykłemu śmiertelnikowi przeważnie nieznany, a jeśli już – to kojarzący się z marginesem polskiego społeczeństwa. Tymczasem Dederko odsłania przed nami wcale niemałą (zważywszy choćby liczbę i żywotność tematycznych stron internetowych) społeczność „gotów”, a także tanatologów, wampirów energetycznych, nekrofilów, „racjonalnych satanistów” czy wszelkiej maści fascynatów ciemnej strony mocy.

Można te mroczne fascynacje łatwo zbagatelizować. Wszak ogląda się ten film trochę jak średniowieczne panopticum – paradę niegroźnych dla otoczenia dziwolągów, którzy lubią przespać się w trumnie, przekłuć kolczykiem wargę albo wyhodować wielkiego włochatego pająka. Trochę nazbyt beztrosko wrzucono tu do jednego worka wystylizowanych gotycko nastolatków szalejących na dorocznym Castle Party w Bolkowie czy mocno nawiedzonych właścicieli zakładu pogrzebowego, a tuż obok światłego antropologa, który w różnych kulturach i religiach przez lata poszukiwał odtrutki na uwiedzenie przez śmierć, zanim przeżył prawdziwe duchowe przebudzenie. Film „Witajcie w mroku” zaciera w ten sposób granicę pomiędzy gimnazjalną modą (sprytnie wykorzystaną marketingowo na przykład przez sieci odzieżowe typu „H&M”), poważną diagnozą socjologiczną i przypadkami czysto indywidualnymi. Jednak w tych ponurych i nie zawsze ocierających się o patologię fascynacjach kryje się jakaś wspólna odpowiedź na dzisiejszą kulturę – hedonistyczną, wypierająca doświadczenie śmierci i cierpienia z potocznej świadomości. Reakcja „gotów” na odczarowanie świata przybiera formy osobliwego teatrum. Ocieka sztucznością i razi przesadą. Ale wspomniany antropolog dostrzega w wytatuowanych i pokłutych dzieciach Marylina Mansona wyzwanie rzucone nam – uśpionemu społeczeństwu. Jakby te dzieciaki chciały za wszelką cenę nas porazić tym, od czego uciekamy na co dzień.

Ale jest też w filmie inne, bardziej rzeczowe wytłumaczenie ucieczki w gotycką subkulturę. I znacznie bardziej pouczające dla rodziców, których niewinna dotychczas latorośl zaczyna znienacka przejawiać niepokojące skłonności do koloru czarnego i motywu trupich czaszek. Jedna z młodych bohaterek „Witajcie w mroku” mówi o barierze komunikacyjnej, która rodzi gwałtowną potrzebę wyrażenia swojej odmienności w zuniformizowanym tłumie. O tym, jak łatwo wtłoczyć się w inny, tym razem „gotycki” uniform dający często fałszywe poczucie wspólnoty, film nie wspomina. W ogóle pozbawiony jest krytycznego odautorskiego komentarza. Oddaje głos przede wszystkim tym, którzy świadomie wypełnili swoje życie mrokiem. I jakkolwiek trudno w to uwierzyć, wielu z nich odnalazło w tym całkiem konstruktywny sposób na życie.

ANITA PIOTROWSKA
TYGODNIK POWSZECHNY

RECENZJA

Fanatyzm, flaki i mentalny ekshibicjonizm - Henryk Dederko powrócił z nowym dokumentem "Witajcie w Mroku". Podglądając festiwal subkultury gotyckiej Castle Party w Bolkowie stara się odnaleźć prawdy wiary i motywy postępowania gothów oraz dowodzi, że to już dawno przestał być jedynie przejaw młodzieńczego buntu niestabilnych emocjonalnie nastolatków.

Polskiej publiczności reżyser dał się poznać swoim filmem "Witajcie w życiu", traktującym o sposobach działania (i oddziaływania) popularnego w Polsce w latach 90. koncernu Amway, zajmującego się handlem bezpośrednim (jest to największa korporacja handlu sieciowego na świecie).

Filmem, a właściwie skandalem, który towarzyszył jego pierwszym pokazom. Amway wytoczył proces karny autorom filmu posądzając ich o zniesławienie, a także proces cywilny producentom (TVP i Contra Studio), którzy zostali zobligowani do zamieszczenia oficjalnych przeprosin w prasie oraz wpłaty 10 tysięcy na cele charytatywne. Wyrokiem sądu film nie może być także emitowany w telewizji. Na 2009 rok zaplanowany został pokaz dokumentu na Warszawskim Festiwalu Filmowym, jednak (oficjalnie) ze względu na niezakończone procesy sądowe Telewizja Polska nie udzieliła na niego licencji.

"Czy ktoś za ciebie decyduje, kiedy masz wstać? Wyrzuć budzik i pracuj z nami" - mówią przyjemne głosy z materiałów motywacyjnych dla nowych pracowników koncernu Amway. Przejmujący fanatyzm to jeden z ulubionych tematów Dederki, a na przykładzie pracy koncernu, którego wiele działań uznanych zostało przez opinię publiczną za oddziaływanie bliskie efektom sekt, został on pokazany znakomicie. W 1996 roku z firmą Amway Polska współpracowało 80 000 osób. Były to osoby o różnym wykształceniu i statusie materialnym, kuszeni perspektywami zarobienia szybkich pieniędzy, historiami tysięcy podobnych jak oni Kopciuszków, dla których kwestią kilku miesięcy miało być zdobycie bogactwa, a także, co według trenerów Amway idzie z tym w parze - permanentnego szczęścia. Trenerzy działali na naturalne potrzeby wspólnoty, a amerykańscy guru korporacyjnego marketingu traktowani byli jak gwiazdy rocka. Biznes w teorii był bardzo prosty - należy być stuprocentowym, najwierniejszym użytkownikiem promowanych produktów. Materiały szkoleniowe firmy Amway były niczym książki kucharskie pełne przepisów na idealne życie. Miały inspirować do zakładania zeszytów marzeń, dowodziły, że obracając się wśród ludzi odnoszących sukces, sami możemy go osiągnąć. Ludzie z Amwaya byli jak wyjęci z obrazków najbardziej efektownych reklam telewizyjnych: radośni, entuzjastyczni, programowo szczęsliwi, mają każdemu rozmówcy coś fantastycznego do zaproponowania. Zabawne, jak w swoim fanatyzmie liderzy Amwaya swoje zdolności przywódcze przyrównali do charyzmy Napoleona czy Hitlera.

Najbardziej znamienna i interesująca jest scena totalnej destrukcji odbiorników telewizyjnych niczym palenie ksiażek w "Fahrenheit 451" Truffauta. Brutalne treści przekazywane w telewizji mogą zaburzyć własny, ciężkimi siłami wypracowany entuzjazm, dlatego należy pozbyć się od samego początku źródła problemu. To samo dotyczy bestialstwa w kinematografii, dlatego nadgorliwi adepci postanawiają spalić nawet "Psy 2".
Nie można pochwalić twórcy za obiektywizm jego filmów. Amway został pokazany jako wielka korporacyjna machina, zwabiająca ludzi obietnicami o zdobyciu złotych gór. To, że Amway wprowadzał wiele technik manipulacyjnych nie mija się z prawdą, jednak nawet wypowiedzi najlepszych polskich pracowników Amwaya brzmią w tym dokumencie nie jak ich punkt widzenia, ale niczym najbardziej ironiczne dialogi napisane w celu ich jednoznacznego wyśmiania. W moim odczuciu podobnie rzecz ma się z filmem "Witajcie w mroku".

Kim są zatem ludzie z najnowszego dokumentu Henryka Dederki? To wyselekcjonowana grupa największych oryginałów wśród uczestników festiwalu subkultury gotyckiej z Castle Party organizowanego co roku na przełomie lipca i sierpnia na zamku w Bolkowie na Dolnym Śląsku. Gotyk fascynuje ich jako najbardziej mroczny okres w historii cywilizacji. Interesują się magią, okultyzmem, apokaliptycznymi przepowiedniami. Gotyk, mimo że traktowany jako głęboka alternatywa, jest jakby nieświadomie przez swoich sympatyków wpisywany w popkulturę (poprzez aktywną obecność szczególnie w Sieci) w formie między innymi blogów, stron internetowych, przestylizowanych zdjęć.

Goci wzbudzają w społeczeństwie powszechny strach przede wszystkim dlatego, że ludzie uciekają od tematu śmierci, a ich wygląd i jawnie głoszone poglądy oscylują przede wszystkim wokół tego tematu. Śmierć nigdy nie była tematem tabu dla Sybilli i Moritura - jak sami przyznają, wszystkich śmierć rozłącza, ich połączyła - najpierw w internecie, a następnie, paradoksalnie, w życiu. Prowadzą przedsiębiorstwo pogrzebowe, mówią o sobie jako o archeologach śmierci, badających procesy rozkładu, które zachodzą w martwym ciele. Moritur prowadzi najpopularniejszą (i najbardziej rzetelną) w Polsce stronę www o nekrofilii, traktuje siebie i Sybillę jako pionierskich badaczy śmierci. Są absolutnie nieakceptowalni dla społeczeństwa, które oskarża ich o satanizm i profanację martwych ciał. Oni jednak uważają, że jeśli mieliby powiedzieć o ludziach, którzy mają największy szacunek do śmierci, byliby to oni sami.

Xeno, właściciel firmy komputerowej mówi z przekonaniem: "nie można gotem zostać, gotem się rodzi". On jest Gotem na sposób wręcz ortodoksyjny - co roku organizuje swój własny pogrzeb - chce oglądać swoją śmierć (jako niesamowity akt twórczy) w dniu każdych kolejnych urodzin. Xeno neguje niepotrzebne szczęście i miłość jako nałożone kulturowo więzy, dla niego tylko samotność jest naturalnym stanem. Frater Amon, mistyk, mag z liter tworzy ideogramy, dzięki którym sprowadza zjawiska, wpływa na atmosferę i wszystko, co go otacza. Mefisto jest wampirem energetycznym. Kiedy jego bilans energetyczny spada, wykorzystuje energię innych, nieświadomych osób poprzez pobieranie jej z indywidualnej aury innego człowieka. Bezpieczny wampiryzm niczym bezpieczny seks - Mefisto podkreśla, że nie można się w ten sposób zarazić wirsem HIV. Androgyniczny Wojtek sam siebie wyrzeźbił, bycie szarym człowiekiem jest zbyt nudne, przerasta go, chce sam stać się dziełem sztuki. Oglądamy gotycki performance - według jego twórczyń projekt ocieka symboliką, dziewczęta połączone wspólnotą dusz dążą do samopoznania, dogłębnego poznania świata, łącząc się w najczystszym sadomasochizmie.

MARTA KAPRZYK
PORTAL G-PUNKT


Europejski Fundusz Rozwoju RegionalnegoEuropejski Fundusz SpołecznyProgram czyste powietrze - weź dotację, wymień piecEkointerwencja - Zgłoś spalanie odpadów lub naruszenie uchwały antysmogowejTarnów.pl miesięcznik miejski