Rozmowa z Otto Schierem - TARNÓW - Polski Biegun Ciepła

Rozmowa z Otto Schierem

W Biurze Wystaw Artystycznych do 25 sierpnia można oglądać wystawę „Otto Schier. Pracownia architektoniczna”. Z tej okazji prezentujemy wywiad z tarnowskim architektem. Rozmowa przeprowadzona przez Dawida Radziszewskiego ukazała się w książce „Tarnów. 1000 lat nowoczesności”.

DWIEŚCIE PIĘĆDZIESIĄT TYSIĘCY - ROZMOWA Z OTTO SCHIEREM

 

DAWID RADZISZEWSKI: Kiedy zaczął pan pracę w Tarnowie?

OTTO SCHIER: W 1959 roku. Przyjechałem zaraz po skończeniu studiów architektonicznych na Politechnice Krakowskiej. W Tarnowie istniało wtedy tylko Biuro Projektów Budownictwa Wiejskiego. Mnie architektura wiejska nie odpowiadała, więc zacząłem pracę na budowie. Wtedy jeszcze nie było Tarnowskiego Przedsiębiorstwa Budownictwa Ogólnego, tylko tzw. ZBM, Zjednoczenie Budownictwa Mieszkalnego z dyrekcją w Krakowie. Tam też zacząłem pracować jako stażysta i przeszedłem wszystkie szczeble aż do głównego technologa. W wykonawstwie pracowałem przez osiem lat. Później przeszedłem do Miejskiej Pracowni Urbanistycznej, której w latach 80. byłem kierownikiem. Pracowałem jako urbanista aż do emerytury, czyli do 2006 roku.

DAWID RADZISZEWSKI: Na czym dokładnie polegała pana praca?

OTTO SCHIER: Początkowo na opracowywaniu planów szczegółowych budownictwa jednorodzinnego w Tarnowie, później na opracowywaniu planów przestrzennych całych gmin i miast województwa tarnowskiego.

DAWID RADZISZEWSKI: Czy taka praca w okresie PRL-u różniła się od pracy dzisiejszych urbanistów?

OTTO SCHIER: Dzisiaj świętością jest prawo własności. Kiedy zaczynałem pracę, prawo własności nie obowiązywało, mogliśmy robić, co chcieliśmy. Projektowaliśmy, właściciel był wywłaszczany, i realizowało się plan przestrzenny. Wtedy planowanie przestrzenne miało sens. Urbaniści mieli wolną rękę, nie tak jak teraz. Budują autostrady, stu się zgadza, jeden się nie zgadza, wali się inwestycja i nie wiedzą co z tym zrobić.

DAWID RADZISZEWSKI: Jak projektowaliście Tarnów?

OTTO SCHIER: Zacznijmy od głównej funkcji. Miasto Tarnów miało funkcję mieszkalną, przemysłową i rekreacyjną. To były trzy główne funkcje miasta, związane z dynamicznie rozwijającym się przemysłem, do którego zaliczyć trzeba Zakłady Elektryczne Tamel, Zakłady Mechaniczne, no i przede wszystkim Zakłady Azotowe. Tarnów był wtedy niezwykle dynamiczny.

DAWID RADZISZEWSKI: W którym miejscu zaczęła się powojenna zabudowa Tarnowa?

OTTO SCHIER: Pierwsze osadnictwo lokalizowane było w okolicy ulic Goslara, Mickiewicza i Lwowskiej. Pierwsze bloki były budowane na terenie getta, na ruinach. Kiedy Niemcy likwidowali getto, wypalali i niszczyli budynki. Przed inwestycją trzeba było uporządkować teren pod nowe osiedle, w tym rozbierać budynki łącznie z fundamentami. Pierwsze budownictwo na początku lat 60. odbywało się systemem tradycyjnym. Budowano ściany z cegły sylikatowej i pustaków z żużla, stropy były prefabrykowane, gęsto żebrowe DSM. Na takiej budowie pracowałem jako stażysta zaraz po skończeniu studiów – dokładnie na tzw. Mariensztacie, nazywanym tak z uwagi na socrealistyczny charakter architektury. Elementy prefabrykowane produkowano w Czyżynach. Proszę sobie wyobrazić, że te domu rosły tutaj jak grzyby po deszczu, a nie było żadnych magazynów. Wszelki materiał szedł nocą z Krakowa. Był zamawiany przez telefon przez kierownika budowy albo kierownika biura projektowego. Dzwoniono, że mają przygotować tyle belek, tyle pustaków, tyle cegieł – i to w nocy wszystko docierało na plac budowy. Na ogół przy każdym takim kompleksie od razu powstawał żłobek, przedszkole, szkoła, dom kultury. Tam akurat powstał Dom Kultury Zakładów Mechanicznych, bo na tym osiedlu mieszkania dostawali pracownicy tych zakładów.

W ten sposób przeszliśmy do pierwszych poważnych planów przestrzennych rozwoju miasta okresu powojennego. Pierwszy plan w drugiej połowie lat 50. opracowali Jerzy Kozłowski, Krystian Seibert i Zbigniew Wolak. Była taka grupa architektów-urbanistów z Krakowa, którzy potem pracowali w Iraku. Zakładali rozwój miasta na zachód, w kierunku Mościc. Według tego planu powstało osiedle przy ulicy Klikowskiej. Stosowano tam budownictwo prefabrykowane z wielkich bloków, tak zwane płyty kanałowe, stropowe i ścienne, a także bloki z otworami, średniowymiarowe. Stropy i ściany były prefabrykowane. Przy tym osiedlu powstał żłobek, przedszkole, szkoła, ośrodek zdrowia, pawilon handlowy z apteką i innymi usługami, kotłownia. To osiedle było wyposażone we wszystkie podstawowe funkcje. Kolejnym etapem rozbudowy były bloki przy ulicach Pułaskiego, Głowackiego, Kościuszki i Fredry. Tam też powstał cały kompleks ze szkołą, przedszkolem, żłobkiem i kotłownią.

DAWID RADZISZEWSKI: Miasto rozbudowywało się w stronę Mościc. Jednak dziś między Śródmieściem a Mościcami jest kilkukilometrowy, niemal niezabudowany obszar.

OTTO SCHIER: Zakłady Azotowe rozwijały się bardzo dynamicznie i zbliżały w kierunku miasta, a ponieważ produkcja chemiczna Azotów była uciążliwa, Generalny Konserwator Przyrody w Krakowie przeciwwskazał rozwój miasta w kierunku zachodnim. Tereny budowlane za bardzo zbliżały się do olbrzymiego zakładu. Została wyznaczona strefa ochronna między miastem a Zakładami Azotowymi. Był tam projektowany sześćdziesięciometrowy izolacyjny pas wysokiej zieleni, coś w rodzaju topoli włoskich, które mają prawie metrowy roczny przyrost. Zamiast pasa zieleni izolacyjnej powstały jednak prywatne sady. Trzeba było odejść od tego planu i etap rozbudowy miasta na zachód zakończył się na tych dwóch osiedlach.

DAWID RADZISZEWSKI: Przenieśliście rozbudowę na drugą stronę miasta?

OTTO SCHIER: Zaszła potrzeba opracowania nowego planu ogólnego. Opracował go w końcu lat 60. inżynier Zdzisław Bajorek, wysokiej klasy specjalista również z Krakowa – i to był najlepszy plan. Główny kierunek budownictwa wielorodzinnego został przerzucony z zachodu na północny wschód. Zaczęło się od osiedla XXV-lecia, to jest między ulicą Słoneczną a potokiem Wątok, później osiedle Jasna I, Jasna II, i następny etap, czyli tzw. Falklandy. To są lata 70. – i znowu zmieniła się technologia, zrezygnowano z prefabrykatów średniowymiarowych na rzecz wielkiej płyty, co umożliwiło dynamiczny rozwój budownictwa mieszkaniowego. Taki rodzaj budowania był mocno krytykowany, i to w różnych okresach: że to beton i dzieci będą miały krzywicę, a starsi reumatyzm. Jednak była to jedyna metoda, która mogła zaspokoić ówczesny głód mieszkaniowy. Teren, gdzie do niedawna rosły zboża i ziemniaki, zamienił się w wielką inwestycję, która nigdy nie została zakończona. Teraz ktoś się może dziwić skąd wzdłuż ulicy Wojska Polskiego wianuszek wysokich dwunastokondygnacyjnych bloków. A zamiar był taki, żeby cały odcinek między ulicami  Starodąbrowską a Wojska Polskiego przeznaczyć na nowy park rekreacyjny dla Tarnowa, cały ten teren miał być zalesiony, obok miały powstać baseny i hale sportowe. Dziś ludzie widzą fragment niezrealizowanego projektu i zastanawiają się, co wpadło do głowy urbaniście. A on zaplanował, że bloki będzie otaczać las. Teraz mieszkańcy patrzą na papę, kominy, beton i kolejną galerię handlową.

Kolejny plan przygotowała Janina Szałapak z Krakowa, w drugiej połowie lat 70. Nie przynosił on zasadniczych zmian w stosunku do wcześniejszych planów. Po planie Janiny Szałapak był plan Koterby, też z Krakowa, z początku lat 80., i ten plan był najgorszy. Pozajmował tereny, które nie powinny być zajęte. Na przykład osiedle Nauczycielskie powstało w dolinie naprzeciw nowego szpitala, między obwodnicą a ulicą Lwowską, na terenach podmokłych. Później tereny budowlane wyznaczył na Górze Marcina, pod linią wysokiego napięcia – 110 kW. Tereny były bez komunikacji, bez dojazdów. Ten plan miał wiele podstawowych błędów, na przykład wyznaczył szczegółowo kwartały mieszkalne, a nie rozwiązał dojazdu do działek. A potem ostatnie plany, to jest Studium uwarunkowań i kierunków zagospodarowania przestrzennego Gminy Miasta Tarnowa. Kierunki rozwoju profesora Bartkowicza z 2006 roku. Ten plan wprowadził nowe układy komunikacyjne.

DAWID RADZISZEWSKI: Jednym z niezrealizowanych założeń w latach 80. była rozbudowa miasta jeszcze bardziej na północny wschód. Dziś w miejscu zaplanowanego osiedla jest wielkie, puste pole i kościół w jego centrum.

OTTO SCHIER: Tak, ale ten teren jest w pełni uzbrojony, w ziemi znajdują się kolektory przełazowe, cała główna kanalizacja wykonana jest z myślą o przyszłym osiedlu. To był przełom lat 70. i 80., wszystko miało być budowane z wielkiej płyty. Gdyby sytuacja polityczna się nie zmieniła, powstanie osiedla byłoby realne. Osiedle Nowy Tarnów zaprojektowano w kształcie gwiazdy, jak Plac Gwiazdy w Paryżu. Centralnym punktem miał być kościół pw. Karoliny Kózki, miał zamykać każdą oś urbanistyczną. Budowa kościoła wyprzedziła realizację osiedla.

DAWID RADZISZEWSKI: Z tych planów wynikało, że władze Tarnowa miały ogromne aspiracje.

OTTO SCHIER: Pod koniec lat 70. zakładano, że Tarnów w ciągu najbliższych kilkunastu lat będzie liczył 250 000 mieszkańców. Wtedy kilkanaście tysięcy osób pracowało na Azotach, kilka tysięcy w Zakładach Mechanicznych i Tamelu. Tarnów nie miał tylu ludzi do pracy, trzeba było budować mieszkania dla ludzi, którzy przyjechali do pracy ze wsi. Dochodził do tego niebywały przyrost naturalny. W ślad za tym od razu idzie żłobek, przedszkole, szkoła, wszystkie usługi potrzebne człowiekowi do życia. Partia mówiła, że tylko mieszkania, Gierek mówił, że zapewni każdemu mieszkanie. Był to pewien błąd – pewien sekretarz pyta się mnie kiedyś, jak to jest panie inżynierze, że myśmy tyle mieszkań ludziom wybudowali, a oni są niezadowoleni. Ja mu mówię, że partia popełnia błąd, bo w ślad za budownictwem mieszkaniowym nie realizuje usług. Wprowadzacie człowieka w mieszkanie, a człowiek dopóki nie ma mieszkania, to usługi go nie interesują, ale jak już wlazł w to mieszkanie, to zaczyna odczuwać inne potrzeby. W tym wielkim osiedlu był zaplanowany tylko jeden budynek na usługi. Nie było ciągów komunikacji, ludzie chodzili po pas w błocie, dzieci jak wróciły ze szkoły, to trzeba było je do wanny wrzucać, wszyscy chodzili w gumiakach. Budowało się tylko bloki, nic poza tym. Dopiero później się to uzupełniało. Potem ludzie się buntowali, że garażu nie mają, że do sklepu daleko, że nie ma drogi.

DAWID RADZISZEWSKI: Wyglądało to tak, że po zachodniej stronie miasta były miejsca pracy, a po wschodniej sypialnia?

OTTO SCHIER: Trzeba było zaplanować komunikację – łącznik między pracą a sypialnią. Wszyscy byli wożeni autobusami na zakłady. Zimą autobusy pełne, mróz, autobus się spóźniał, ludzie spóźniali się do pracy, były konsekwencje od pracodawcy. Plan zakładał tzw. KN1 – drogę, która w prostej linii miała łączyć sypialnię z zakładami pracy. Według tej samej trasy był projektowany tramwaj SKM, Szybka Kolej Miejska. Miał jeździć z szybkością 40 kilometrów na godzinę. To było w latach 80. Mało tego, ta trasa również jest uzbrojona, jest już położony kolektor. Leży w ziemi pusty i niszczeje. Budowę trasy też wstrzymano, kiedy zmieniły się relacje zakłady pracy – sypialnia. Zakłady zaczęły upadać, zwalniali ludzi, ranga drogi się zmniejszyła. Nie było już tak palącej potrzeby. Na ten tramwaj szybkobieżny było kilka tysięcy stron dokumentacji. Trasa tramwaju miała mieć odnogi na rondach, estakady nad ogródkami działkowymi, podziemne tunele i wyjście przy ulicy Mickiewicza, tam gdzie teraz jest Urząd Miasta. Zajezdnia miała być w Mościcach, a nawrót w Woli Rzędzińskiej.

DAWID RADZISZEWSKI: Którego z niezrealizowanych założeń żałuje pan najbardziej?

OTTO SCHIER: Planu komunikacyjnego inżyniera Bajorka. To był bardzo czysty plan. Naczelną myślą było wyeliminowanie ruchu samochodowego z centrum miasta, to była generalna zasada, którą całkowicie zaprzepaszczono. W Tarnowie było to konieczne z uwagi na ciasny układ średniowieczny i XIX-wieczny. Plan zakładał cztery ronda: skrzyżowanie ulicy Starodąbrowskiej ze Słoneczną, Klikowska – ten rondelek, który ostatnio wybudowano, tam miało być duże rondo, trzecie rondo przy kościele Misjonarzy i czwarte przed Sądem. Ten cały obszar miał być wyeliminowany z ruchu zewnętrznego, prywatnego. To miała być obwodnica śródmiejska dookoła Starówki. Po tej obwodnicy miał krążyć autobus, parkingi miały być nanizane na tej obwodnicy na jednostkach wojskowych przy ulicach Mickiewicza i Mościckiego – jako parkingi ogólnomiejskie. Miała obowiązywać zasada park & go, zaparkuj i idź. Dopuszczalna odległość dla ruchu pieszego wynosi 300 metrów i to by się zgadzało. Wszystkie samochody miały się zatrzymywać, dopuszczany miał być tylko ruch dostawczy i dla mieszkańców, którzy mieli wjeżdżać wczesnym rankiem albo nocą. Śródmieście miało być uwolnione od ruchu samochodowego, a stało się wręcz odwrotnie. Całe Śródmieście stało się jednym wielkim ogólnomiejskim parkingiem, wszystkie ulice są jednokierunkowe i samochody parkują jak chcą. Ja w latach 70. miałem wykład, na którym przedstawiłem prognozę ruchu samochodowego. Wziąłem wszystkie samochody z Wydziału Komunikacji, autobusy, samochody ciężarowe z zakładów pracy i dostałem sumę metrów kwadratowych, która nakłada się na constans, na stałą ulic. Splanimetrowałem powierzchnię ulic i jak nałożyłem samochody to wyszły z tego hektary. Pokazałem, że grozi nam zawał. Gdyby już wtedy wszystkie samochody wyjechały w jednym czasie, to byłby trudności z poruszaniem się, pieszy nie miałby gdzie postawić nogi, a były to lata 70. Pamiętam, jak jeszcze byłem na studiach i profesor Witold Cęckiewicz wrócił z Paryża, to było w latach 50. Mieliśmy wieczorem spotkanie w SARP-ie i profesor naświetlił nam ówczesne problemy komunikacyjne Paryża. Mówił, że na trzech mieszkańców dwóch chodzi na zakupy, a jeden jeździ i nie ma gdzie zaparkować. Mówił, że mieszkańcy odlewają sztuczne hydranty, żeby rezerwować sobie miejsca. To dla nas było abstrakcyjne, bo w Tarnowie w latach 50. jeździły jeszcze furmanki. Kiedy zacząłem pracować wiedziałem, że należy realizować projekty zgodnie z planem perspektywicznym, a nie teraźniejszymi potrzebami. Widzi pan, tyle lat minęło i sprawa nie została rozwiązana. A wtedy mówili: „Nie słuchajcie Schiera, bo to fantasta i śnią mu się szerokie ulice w Tarnowie”. A urbanista musi myśleć perspektywicznie i patrzeć na kierunek rozwoju miasta, nie na dzisiaj. Musi mieć dalekosiężne wizje miasta.

Gdybyśmy zrealizowali 30 procent z planu komunikacji inżyniera Bajorka, to dziś byśmy się śmiali. Nie mielibyśmy tych problemów, które mamy. Dawniej miernikiem planu przestrzennego był człowiek, a dzisiaj samochód, dzisiaj wszyscy projektują na samochody, na parkingi. Co się dzieje przy galeriach handlowych? Hektary parkingów, bo inaczej taki obiekt nie funkcjonuje. Ludzie są dzisiaj bardzo wygodni.

DAWID RADZISZEWSKI: Jak ocenia pan dzisiejszą strategię rozwoju Tarnowa?

OTTO SCHIER: Wielka szkoda, że niweczy się wcześniejsze projekty. Pozwala się na kompromisy, co odbija się na zaburzeniu przestrzennego planu miasta. Bez potrzeby gmatwa się wcześniej planowane układy komunikacyjne, które były bardzo czyste. Robi się to, na co są pieniądze, realizuje się środki doraźne, które nie rozwiązują problemów, a często jeszcze bardziej komplikują sprawę. Unijne pieniądze zniszczą nam historyczny układ miasta.

My planowaliśmy ciąg pieszy na ulicy Wałowej i to udało się zrobić. Ulica Krakowska miała być ciągiem pieszym aż do Świtu i kościoła Misjonarzy. Tam projektowane było wielkie podziemne rondo nakryte kopułą, dzisiaj byłoby to możliwe, bo robi się bardzo lekkie krycia – nie ze szkła, tylko z płyt poliwęglanowych. Pod spodem miały być kioski i usługi, a korytarze dla pieszych miały przebiegać pod Plantami Kolejowymi, tak żeby można było wyjść bezpośrednio na peron. Na te wszystkie założenia robiliśmy modele, było bardzo dużo dokumentacji.

DAWID RADZISZEWSKI: Czy te plany i modele się zachowały?

OTTO SCHIER: Wszystko przepadło kiedy zlikwidowane zostało Wojewódzkie Biuro Planowania w Tarnowie. Wszystko poszło na wysypisko.

Rozmowa została przeprowadzona w 2010 roku i opublikowana w książce „Tarnów. 1000 lat nowoczesności” (Wydawnictwo 40 000 Malarzy, red. Ewa Łączyńska-Widz i Dawid Radziszewski, Warszawa 2010).

 

* Więcej o wystawie w tarnowskim BWA można przeczytać TUTAJ.

Fot. Przemysław Sroka/archiwum BWA Tarnów


Europejski Fundusz Rozwoju RegionalnegoEuropejski Fundusz SpołecznyProgram czyste powietrze - weź dotację, wymień piecEkointerwencja - Zgłoś spalanie odpadów lub naruszenie uchwały antysmogowejCiepłe mieszkanieTarnów.pl miesięcznik miejski