Inteligencja mieszkańców ROZMOWA - TARNÓW - Polski Biegun Ciepła

Inteligencja mieszkańców ROZMOWA

Rozważania dotyczące smart city były tematem konferencji "Inteligentny Rozwój Tarnowa". Na czym polega koncepcja inteligentnego miasta i co mogą na tym zyskać jego mieszkańcy tłumaczy dr Jacek Gądecki z Katedry Socjologii Ogólnej i Antropologii Społecznej Akademii Górniczo-Hutniczej, który był jednym z prelegentów konferencji 10 lutego.

Weronika Witos: Do worka z hasłem smart city można wrzucić niemal wszystko, lecz wielu osobom kojarzy się tylko z wysoką technologią, zaawansowanymi rozwiązaniami…

Dr Jacek Gądecki: Mówiąc o koncepcji inteligentnego miasta, nie możemy skupiać się tylko na technologii. Trzeba wziąć pod uwagę rolę obywatela w mieście. Miasto inteligentne jest inteligentne siłą swoich mieszkańców, którzy mają na niego pomysł. Niedawno ukazała się bardzo ciekawa publikacja o prawdziwie inteligentnym mieście, w której stawiane jest pytanie, gdzie szukać źródeł inteligencji miasta. Trzeba podkreślić, że źródła te mają bardzo silne społeczne pochodzenie. Jest to między innymi ekonomika dzielenia.

WW: Co to oznacza dla przeciętnego Kowalskiego? Jakie przykłady takiego działania można wskazać?

JG: Przykładem gospodarki współdzielenia mogą być rowery, których mieszkaniec nie musi kupować. Może korzystać z mobilnych stacji – wypożyczalni, którymi dysponuje obecnie większość europejskich miast. Nie muszą to być bardzo skomplikowane działania, weźmy na przykład pralnie funkcjonujące w Stanach Zjednoczonych. Poszczególne miasta opracowują system, który zakłada nawet współdzielenie samochodów. Nie jesteśmy zmuszeni posiadać tych rzeczy na własność, po prostu kiedy przyjdzie potrzeba, swobodnie z nich korzystamy. To bardzo ciekawy społeczny aspekt tego zagadnienia.

WW: Czy każdy może budować inteligentne miasto?

JG: Sami możemy przygotować projekt aplikacji, która rozwiąże dany problem. Podczas dzisiejszej konferencji padła ciekawa, wręcz nieszablonowa propozycja, by powstała aplikacja, dzięki której osoby starsze będą mogły sprawdzić nekrologii czy złożyć e-kondolencje. O tego typu przedsięwzięciu raczej nie pomyśli młody informatyk. Idea musi wyjść od człowieka, to zawsze on stoi za pomysłem, za daną technologią. Głęboko wierzę w takie praktyki społeczne związane ze współdzieleniem czy otwartym dostępem do danych. To właśnie one budują inteligentne miasto.

WW: Podczas spotkania wspomniano o aplikacjach typu „Naprawmy to”. Na czym to polega?

JG: Obywatel miasta, posiadający smartfona może wykonać zdjęcie, np. dziury w drodze czy graffiti na ścianie. Zdjęcie wraz z lokalizacją GPS trafia do systemu i dzięki temu wiadomo, gdzie i co wymaga naprawy. Takim rozwiązaniem chwali się firma IBM, która wprowadziła je już w Riverside w Kalifornii. Dzięki użyciu tej aplikacji udało się w mieście zlikwidować problem nielegalnych graffiti. Dodatkowo system potrafił ustalić autorów napisów - analizując podobieństwo stylów – i doprowadzić ich przed sąd.

WW: Podkreślił Pan, że za tym wszystkim musi stać człowiek.

JG: To nie firma IBM sprawiła, że udało się tę kwestię rozwiązać. To zasługa obywateli, którym zależało na dobru miasta. To w końcu oni robili zdjęcia zabazgranym murom. Wachlarz pomysłów jest nieograniczony, mogą wychodzić zarówno ze strony dorosłych, jak i tych najmłodszych.

WW: Pomówmy o negatywach, których również nie można pominąć.

JG: Większość z nas obawia się inwigilacji, ale wspomniałbym o jeszcze innej kwestii. To przede wszystkim problem korporacji, które oferują gotowe rozwiązania, tym samym uzależniając miasta od swoich usług. Z tym problemem należy sobie poradzić w pierwszej kolejności. Jak? Budując partnerskie relacje, otwierając dane, jak choćby w Helsinkach, gdzie nawet licealista ma dostęp do danych i może budować aplikacje.

WW: Gdy słyszymy o dostępności danych, zazwyczaj reagujemy nieufnie…

JG: Otwarcie danych polega nie tyle na ich dostępności dla prywatnych przedsiębiorców, co dla obywateli. Dzięki temu uczniowie, studenci, seniorzy mają dostęp do informacji, które mogą wykorzystać do budowania ciekawych rozwiązań. Przykładem tego może być platforma dla osób niepełnosprawnych w Wielkiej Brytanii. Ludzie korzystając z niej, umawiają się na imprezy.

WW: W swojej prezentacji podkreślał Pan, że rozwiązania te nie muszą być skomplikowane, jak choćby kolejka w Medelin czy system zintegrowanego transportu busów w Nairobi. Jaki przykład takich działań powstał w innych polskich miastach?

JG: Przykłady z Kenii i Kolumbii pokazują, że pomysły w ramach smart city nie muszą być spektakularne. Przede wszystkim mają poprawić jakość życia mieszkańców, integrować różne obszary. Chodzi o społeczny wymiar innowacji. Jednym z przykładów z lokalnego podwórka może być aplikacja funkcjonująca w Krakowie. Mowa o Krakowskim Alarmie Smogowym, dostępnym na otwartej platformie. Program można ściągnąć za darmo. Na pomysł wpadli aktywiści miejscy, którzy chcą w ten sposób sygnalizować problem i wywrzeć nacisk na władze miasta w celu poprawy jakości powietrza w Krakowie. Jak widać, ich działania zostały zauważone.


Europejski Fundusz Rozwoju RegionalnegoEuropejski Fundusz SpołecznyProgram czyste powietrze - weź dotację, wymień piecEkointerwencja - Zgłoś spalanie odpadów lub naruszenie uchwały antysmogowejTarnów.pl miesięcznik miejski