Ta historia żyje we mnie ROZMOWA - TARNÓW - Polski Biegun Ciepła

Ta historia żyje we mnie ROZMOWA

Z Maciejem Pieprzycą, reżyserem filmu „Jestem mordercą”, laureatem nagrody Grand Prix 31. Tarnowskiej Nagrody Filmowej rozmawia Agnieszka Hulska

AH: Czym dla Pana jest zwycięstwo w tarnowskim festiwalu?

MP: Mówiąc bez kokieterii, ta nagroda jest dla mnie bardzo ważna. Wszystkie nagrody są dla mnie ważne, bo podsumowują moją ciężką pracę. Tegoroczna jest szczególna tym bardziej, że konkurencja była duża, bo to był bardzo dobry rok dla polskiego kina. Mój film konkurował z dwunastoma innymi, świetnymi produkcjami, z częścią z nich spotkał się także na innych festiwalach.

AH: Dodatkową nagrodą, było to kto ją wręczał…

MP: No tak, to też było dla mnie bardzo ważne. Ostatnio byłem tak zapracowany, że szczerze mówiąc, nie sprawdzałem kto jest w jury. Dopiero jak przyjechałem na pokaz, dowiedziałem się, że przewodniczącym jest Feliks Falk. To bardzo ważna dla mnie postać.

AH: Po projekcji odbyło się spotkanie z publicznością. Tematyka pytań była bardzo zróżnicowana. Sam odbiór filmu też był niejednoznaczny…

MP: Muszę powiedzieć, że to było bardzo ciekawe spotkanie. Powiedziałbym nawet, że była to partnerska rozmowa. Dużo jeździłem z tym filmem i odbyłem wiele takich spotkań. Publiczność zwykle interesują ciekawostki, anegdotki z filmu i rzeczy dowcipne. A w Tarnowie spotkałem publiczność, która chciała rozmawiać o filmie i o problemie w nim poruszanym. O tym jak i dlaczego został zrobiony.

AH: Nie sposób było nie zauważyć, że Pan żyje tematem w nim poruszanym , zajmuje się Pan nim od dłuższego czasu, śledzi Pan tę historię. Najpierw była realizacja dokumentu, teraz fabuła, po drodze jeszcze serial.

MP: Jeżeli chodzi o filmowe realizacje, raczej jest to ostatnie podejście. No chyba, że udałoby mi się znaleźć jeszcze jakiś nowy gatunek filmowy (śmiech). Kiedy robiłem film dokumentalny, spotkałem się z tragedią rodziny Marchwickich i wtedy osadziło się to we mnie niezwykle mocno, bardzo przeżyłem ten dokument. To domagało się ujścia, choć prawdę mówiąc zastanawiałem się czy nie minęło zbyt dużo czasu od tamtej historii, czy ona może jeszcze interesować. Ale zobaczyłem, że ta sprawa ma jakiś współczesny wymiar, bo jest o człowieku, a wszystko co jest o człowieku jest bardzo uniwersalne.

AH: A prywatnie…

MP: Prawda jest taka, że robimy te filmy właśnie po to, żeby się uporać z własnymi demonami. I myślę, że z tym konkretnym demonem to się udało, chociaż ta historia będzie we mnie na zawsze. Robiąc film, nigdy nie mamy gwarancji czy on się spodoba, czy odniesie jakiś sukces. Mógł przejść bokiem, niezauważony. Tym razem się udało, ludzie rozmawiają, czytają o tej historii, często też odnajdują mój dokument. „Jestem mordercą” sprowokowało do bliższego poznania tej sprawy.

AH: Czy może pan zdradzić plany na najbliższą przyszłość?

MP: Realizuje teraz pewien projekt, napisałem scenariusz i aktualnie szukam środków. Mam nadzieję, że wszystko się uda i jesienią tego roku albo początkiem przyszłego rozpocznę zdjęcia. Będzie to film biograficzny o muzyku, genialnym pianiście, Mieczysławie Koszu. To postać zapomniana, podobnie jak zapomniana była postać Marchwickiego. Mam nadzieję że uda się ją przypomnieć, bo na pewno warto. Oczywiście wcześniej musi zaistnieć wiele czynników, żeby ten film mógł powstać. Jeżeli wszystko dobrze pójdzie, może uda mi się pokazać ten film w Tarnowie…

AH: Twórcy lubią do nas wracać…

MP: Ja jestem po raz czwarty. Pierwszy raz byłem w 2003 roku. Pokazałem tu wszystkie moje fabularne produkcje pełnometrażowe, a „Chce się żyć” dostało nawet nagrodę publiczności. Zatem wszystko wskazuje na to, że za dwa lata spotkamy się znowu.


Europejski Fundusz Rozwoju RegionalnegoEuropejski Fundusz SpołecznyProgram czyste powietrze - weź dotację, wymień piecEkointerwencja - Zgłoś spalanie odpadów lub naruszenie uchwały antysmogowejCiepłe mieszkanieTarnów.pl miesięcznik miejski