To nie jest praca dla każdego ROZMOWA - TARNÓW - Polski Biegun Ciepła

To nie jest praca dla każdego ROZMOWA

Mateusz Wszół, Paweł Dąbroś i Andrzej Ciupek – ratownicy Powiatowej Stacji Pogotowia Ratunkowego w Tarnowie – po raz kolejny najlepsi. Podczas XII Międzynarodowych Zimowych Mistrzostw w Ratownictwie Medycznym w Bielsku-Białej tarnowska reprezentacja okazała się najlepszym zespołem ratunkowym, pokonując kilkadziesiąt załóg, zarówno z Polski jak i z zagranicy.

Weronika Witos: To nie pierwsze wasze zawody tej rangi?

Mateusz Wszół: Każdy z nas ma za sobą kilkukrotny udział w zawodach dla ratowników medycznych, ale nie ma tu mowy o rutynie. Zawsze przygotowywane są inne zadania.

WW: Jakiego typu są to zadania?

Paweł Dąbroś: Chodzi o to, by sprawdzić naszą wiedzę pod każdym kątem, zarówno z pacjentem urazowym, internistycznym, jak i pediatrycznym.

WW: Jaka waszym zdaniem dziedzina jest najtrudniejsza? Niektórzy twierdzą, że przypadki pediatryczne…

PD: Też tak uważam. Dlaczego? Dziecko często nie powie, co go dokładnie boli, reaguje płaczem. Poza tym dobierając leki dla dziecka, trzeba uwzględnić jego wagę, wiek. Trzeba dokonać odpowiednich obliczeń. Pogotowie wzywane jest do dzieci najrzadziej.

WW: Wróćmy do mistrzostw. Jak wyglądały te w Bielsku-Białej?

MW: Zawody trwają kilka dni, składają się z kilku zadań skonstruowanych w różny sposób – wypadek masowy z dużą liczbą poszkodowanych, symulacja postępowania z dorosłym, z dzieckiem, resuscytacja krążeniowo-oddechowa, bezpośrednie stany zagrożenia życia. Jesteśmy oceniani pod kątem prawidłowego postępowania, jak i wdrażania odpowiednich procedur.

WW: W tegorocznej edycji musieliście zmierzyć się między innymi z takimi zadaniami jak: spadochroniarz, drabina, ognisko.

MW: To ostatnie polegało na wezwaniu do ośmioletniego dziecka, które sparzyło się w rękę. Po dotarciu na miejsce zdarzenia okazuje się, że dziecko straciło przytomność i do tego ma jeszcze wrodzoną wadę serca.

WW: Tarnowska ekipa zdeklasowała rywali w trzech konkurencjach.

PD: Nie udało się wygrać konkurencji sprawnościowej (śmiech), okazało się, że to nasza pięta achillesowa. Tym razem trzeba było wbiec w jak najkrótszym czasie na jedenaste piętro. W tamtym roku był to runmageddon, czyli bieg przełajowy z różnego rodzaju przeszkodami.

MW: Pamiętam go do dzisiaj (śmiech).

WW: Praca ratownika medycznego nie należy do łatwych.

MW: Jest dużo stresu i nerwów. Szczególnie, że to praca z drugim człowiekiem, który znajduje się w stanie zagrożenia życia i zdrowia.

PD: Nie jest lekko. To nie tylko kontakt z pacjentem, ale z jego rodziną, która czasem zamiast pomagać bardziej przeszkadza. Ale to też praca, która przynosi dużo satysfakcji, na przykład gdy uda się komuś pomóc, poprawić jego stan, wdrożyć leczenie w warunkach domowych – bo nie każdy pacjent wymaga hospitalizacji.

MW: Przekrój przypadków jest ogromny, począwszy od tych błahych, skończywszy na bardzo ciężkich wypadkach.

WW: Nie jest to praca dla każdego?

PD: Na pewno nie. Trzeba być osobą odporną psychicznie i umiejętnie niwelować stres, z którym codziennie mamy do czynienia. Z kolegami ze stacji często rozładowujemy ten stres żartując, docinając sobie.

MW: Każdy zawód ma swoją specyfikę. Nasza polega na pracy w piątek, świątek i niedzielę, w systemie zmianowym. Nie każdemu to odpowiada. Ale na pewno nie wkrada się tu rutyna.•


Europejski Fundusz Rozwoju RegionalnegoEuropejski Fundusz SpołecznyProgram czyste powietrze - weź dotację, wymień piecEkointerwencja - Zgłoś spalanie odpadów lub naruszenie uchwały antysmogowejCiepłe mieszkanieTarnów.pl miesięcznik miejski