Wspomnienie o Ani - TARNÓW - Polski Biegun Ciepła

Wspomnienie o Ani

25 lutego minie 10 lat do śmierci Anny Knapik. Przede wszystkim twórczyni wielkości Centrum Paderewskiego Kąśna Dolna. Niezmordowanej animatorki kultury, wiceprezydent Tarnowa, a nade wszystko wspaniałej matki, żony i koleżanki.

Anna Knapik z wykształcenia muzykolog, z miejsca urodzenia tarnowianka, wymyśliła sobie, że z małego ośrodka kultury, do tego zlokalizowanego nie w wielkim mieście a na wsi zrobi miejsce, do którego przyjeżdżać będą sławy muzyki. Miejsce, które promieniować będzie na cały kraj przedsięwzięciami, których będą zazdrościć duże ośrodki miejskie. Nie mając nigdy zbyt wiele pieniędzy budżetowych zaczęła tworzyć atmosferę, pozytywny snobizm, dla którego nie tylko warto było przyjechać do Kąśnej, ale i w niej coś zostawić. I przyjeżdżali tam muzycy z pierwszych stron gazet.

Przyjeżdżali lokalni i nie tylko biznesmeni żeby "liznąć" kultury przez duże K. Pierwsi po kilku latach zaczęli traktować Kąśną jak swoje miejsce, w którym tworzy się rzeczy niespotykane gdzieindziej. Drudzy w miarę upływu czasu zostawiali trochę grosza, aby wspomóc Kąśną w jej projektach. Ania znalazła się wśród takich nazwisk jak Elżbieta Penderecka, Agnieszka Duczmal. Nazywano je dziewczynami o jedwabnych pazurkach.  Każda z tych Pań potrafiła pozyskać  biznesmenów, polityków a przed wszystkim działaczy i twórców kultury dla celów, które chciała osiągnąć. Fortepian podarowany przez Ursa Ruchtiego, remonty Dworku Paderewskiego, festiwale Bravo Maestro, Tydzień Talentów, Muzyczne Spotkania u Paderewskiego, niezliczone koncerty - to tylko szybkie wyliczenie efektów pracy Ani. Dzięki niej Tarnów, Kąśna, Centrum Paderewskiego stały się miejscami znanymi i cenionymi na mapie kulturalnej kraju.

Ania nie była dzieckiem sukcesu. Na swoją pozycję musiała ciężko pracować.

Nie od razu otwierały się przed nią drzwi lokalnych, regionalnych i krajowych włodarzy. Ileż to razy musiała przeżywać spotkania, po  których odprawiano Ją z przysłowiowym kwitkiem. A Ona mimo to wracała, drążąc temat dalej nie dla siebie, ale dla swojej Kąśnej. Potrafiła tak pięknie wciągać do pracy na rzecz Centrum wspaniałych artystów jak Vadim Brodski, Konstanty Andrzej Kulka, Krzysztof Jakowicz, Waldemar Malicki, Andrzej Olejniczak, Tomasz Strahl, Dorota Imiołowska, ale i starostę, wojewodę czy też posłów.

Jak godziła rolę dyrektora z rolą żony i matki wiedzą tylko ci, którzy doświadczyli spotkań w domu Ani. Tam ciepło, miłość można było czerpać garściami. Kiedy przyszła choroba, poza tym że nie mogła być często tak aktywna jak wcześniej, to nic się nie zmieniło. Dalej myślała o pracy, rodzinie, przyjaciołach. Kiedy leżąc na Klinice Onkologicznej dowiedziała się o operacji mojej żony to z uśmiechem powiedziała, żeby przekazać Ewie część jej siły, optymizmu i wiary w dobre zakończenie. Zawsze marzyła o tym, aby kiedy już zwycięży chorobę wyjść na scenę i powiedzieć - miałam raka, ale go zwyciężyłam.

Kiedy w 2002 roku zaproponowałem jej funkcje wiceprezydent Tarnowa trudno jej było pogodzić się z myślą, że zostawi swoje dziecko - Centrum.  Miała również wiele obiekcji czy da radę. Ktoś kiedyś miał mi za złe że na końcu Jej drogi zmusiłem Ją do ciężkiej pracy. Ale ja też wierzyłem że wygra z chorobą, a nowe wyzwania jej w tym pomogą. Kiedy zobaczyłem jak Ania wspólnie z Bogdanem Wojtowiczem z wypiekami na twarzy mówi o planach na najbliższe lata to byłem pewien, że tych dwoje jeszcze wiele osiągnie. Niestety nie zdążyli.

Czas mija i w natłoku codziennej bieganiny zapominamy o tych, którzy dali nam tyle od siebie. Proszę pamiętajcie o Ani, bo Ona tam w niebie na pewno o nas pamięta.

                                        Mieczysław Bień


Europejski Fundusz Rozwoju RegionalnegoEuropejski Fundusz SpołecznyProgram czyste powietrze - weź dotację, wymień piecEkointerwencja - Zgłoś spalanie odpadów lub naruszenie uchwały antysmogowejCiepłe mieszkanieTarnów.pl miesięcznik miejski