Pies w pomocy osobom niepełnosprawnym - TARNÓW - Polski Biegun Ciepła

Pies w pomocy osobom niepełnosprawnym

Dlaczego, pomimo tylu niespodziewanych trudności pozostałam trenerem psów asystujących… Pies asystujący potrafi pomóc osobie niepełnosprawnej w podstawowych czynnościach tj. podawanie i przynoszenie przedmiotów, przyciąganie wózka, zamykanie i otwieranie szafek, szuflad czy drzwi, zakładanie i zdejmowanie garderoby czy gaszenie i zapalanie światła. Pomoc psa potrafi znacznie skrócić czas wykonywania wielu czynności.

Pies pomaga nie tylko osobie niepełnosprawnej, ale także rodzinie i najbliższemu otoczeniu, które nie musi w tak dużym stopniu angażować się w czynności związane z opieką. Osoba niepełnosprawna staje się bardziej samodzielna, może sama wychodzić z domu, spotykać się ze znajomymi, uczestniczyć w wykładach, być samodzielna w pracy zawodowej, brać aktywny udział w życiu społecznym i kulturalnym.

Czytałam, pisałam i mówiłam często takie rzeczy wcześniej, ale dopiero po oddaniu pierwszego wyszkolonego psa poczułam to, co do tej pory była tylko suchą informacją.

Rumba została u Wandy w czwartek, ja dwie noce nie spałam, ze zdenerwowania, czy między nimi nawiąże się więź i porozumienie. Różne myśli chodziły mi po głowie łącznie z rezygnacją z tego zawodu. I wreszcie w sobotę dzwoni Wanda a w głosie jej usłyszałam niesamowitą radość i wzruszenie. Opowiedziała mi jak tego dniaSchola, jej niewidoma córeczka, zgu biła zabawkę i bardzo płakała, ona w tym czasie była zajęta pracą i nie zauważyła, gdzie jej ona upadła. Muszę nadmienić, że Wanda jest osobą bardzo słabo widzącą dlatego znalezienie przedmiotu jest dla niej trudne. Była zdenerwowana, dziecko płakało ona miała mnóstwo pracy a w tej sytuacji poczuła się bezradna. Nigdzie nie mogła jej znaleźć. Przypomniała sobie o Rumbie, która była u nie dopiero trzeci dzień, i postanowiła spróbować skorzystać z pomocy swojego nowego przyjaciela. Rumba ochoczo przystąpiła do poszukiwań i nagle zaczęła piszczeć w połowie będąc pod łóżkiem. Znalazła zgubę, ale nie mogła jej dosięgnąć, jednak dla jej pani nie stanowiło to już problemu.

Potem miałam jeszcze mnóstwo telefonów z historiami w których pies, którego wychowałam stał się niezbędny w życiu matki i córki.

Krzysztof, często zapomina o telefonie. Któregoś dnia kąpał się w wannie i właśnie wtedy usłyszał dźwięk dzwonka swojego aparatu, niestety nie był w stanie wyskoczyć z wody. A czekał na ważną informację. Kokarda zareagowała natychmiast, wybiegła z łazienki po czym po kilku sekundach wróciła z dzwoniącym telefonem i podała go swojemu Panu.

Dominik z Kankanem. Często wspomina o tym, że odkąd ma psa to ludzie już nie widzą go jako niepełnosprawnego chłopaka, ale przede wszystkim jako „kolesia” z fajnym psem.

Kolejne wyszkolone psy, nowe znajomości, nowe opowieści z życia ludzi, którzy dostali psa asystującego dodają mi energii i pewności, że moja praca jest ważna.

To co dla mnie jest zabawą, dla człowieka na wózku jest wielką pomocą. Ja bawię się z psem w podawanie

przedmiotów, on dzięki temu ma łatwiejsze życie. Ja bawię się w przyprowadzanie wózka przez psa, on dzięki temu nie jest już bezradny. Ja bawiąc się z psem uczę więzi z człowiekiem, on tę przyjaźń otrzymuje przez wiele lat.

To jeden powodów dlaczego, nie zrezygnowałam z mojej pracy. Poza tym, odkąd pamiętam psy mnie zawsze fascynowały. Ta praca dała mi ogromne możliwości poznania tych stworzeń. Możliwość pracy z nimi i obserwacji ich na różnym etapie rozwoju, poznawanie zachowań, reakcji na bodźce, komunikacji z otoczeniem to wszystko jest moim bogactwem, które już we mnie na zawsze pozostanie. Wiem, że nie starczy mi życia , aby je poznać, ale każdy dzień z nimi przynosi mi nowe doświadczenie.

Zachęcam innych do spojrzenia na psy jak na stworzenia żywe, A nie jak na pluszową zabawkę, którą czasami się człowiek pobawi. Każdy właściciel powinien znać potrzeby własnego psa, aby je móc zaspokoić. Bieganie za piłką czy zabawa z innymi psami to nie wszystko. Cieszę się, bo obserwuję wzrost świadomości w naszym społeczeństwie, coraz częściej ludzie decydują się kupić psa zdając sobie sprawę z odpowiedzialności i konsekwencji.

Najcięższe były pierwsze trzy lata. Sama musiałam zajmować się wszystkim, brak pieniędzy, znajomości a przede wszystkim innych ludzi w fundacji. Przetrwałam to i opłaciło się. W czwartym roku dołączyło do „Pomocnej Łapy” kilka osób, niektórzy odeszli ale zespół, który dzisiaj obserwuję jest niesamowity. Pasja i oddanie idei sprawiają, że fundacja z roku na rok rozkwita. Czasami bywa ciężko, jak to między ludźmi. Najważniejsze jest to, że potrafimy być ponad niezgodnością naszych charakterów, dla każdego z nas najważniejszy jest cel, który obraliśmy-niesienie pomocy osobom niepełnosprawnym. Wcześniej się nie znaliśmy, spotkaliśmy się pewnego dnia i idziemy wspólną drogą. Pomimo tego mamy do siebie nawzajem zaufanie i wiarę w słuszność naszych działań.

Widząc jak rozpadają się inne organizacje założone przez grupy przyjaciół, myślałam, jakie szanse przetrwania ma „Pomocna Łapa”? Dzisiaj jestem pewna, że nasza grupa jest silna i to co nas połączyło jest niezniszczalne.

Jestem wdzięczna i dziękuję, że pracują na rzecz fundacji czasami kosztem życia osobistego: Agnieszce Walickiej, Karinie Barańczyk, Grzegorzowi Duda, Piotrowi Wojtków oraz innym osobom, które są zaangażowane w naszą działalność.

To wszystko o czym napisałam sprawia, że problemy o których pisałam w poprzednim wydaniu tak naprawdę znikają i pozostaje radość , wiara w innych ludzi i… spełnienie moich marzeń. Tego wszystkim życzę!

 

Autor tekstu: Sylwia Gajewska Prezes Fundacji Pomocna Łapa

Źródło: Dogs&Sport


Europejski Fundusz Rozwoju RegionalnegoEuropejski Fundusz SpołecznyProgram czyste powietrze - weź dotację, wymień piecEkointerwencja - Zgłoś spalanie odpadów lub naruszenie uchwały antysmogowejTarnów.pl miesięcznik miejski