Kino Millenium zaprasza do „Sali samobójców" - TARNÓW - Polski Biegun Ciepła

Kino Millenium zaprasza do „Sali samobójców"

Dominik to zwyczajny chłopak. Ma wielu znajomych, najładniejszą dziewczynę w szkole, bogatych rodziców, pieniądze na ciuchy, gadżety, imprezy i pewnego dnia jeden pocałunek zmienia wszystko. „Ona” zaczepia go w sieci. Jest intrygująca, niebezpieczna, przebiegła. Wprowadza go do „Sali samobójców”, miejsca, z którego nie ma ucieczki. Dominik, w pułapce własnych uczuć, wplątany w śmiertelną intrygę, straci to, co w życiu najcenniejsze.

Recenzja

Łukasz Maciejewski, Miesięcznik „Film” (fragmenty)

Tak, to film interwencyjny. Owszem, z tezą. Może irytować. Mnie wprawił w zakłopotanie. To nie miało prawa się spodobać. Dydaktyka w kinie wywołuje u mnie alergię, nie zachwyt. Ale Jan Komasa w brawurowym - szukam i nie znajduję lepszego określenia - debiucie, przeprowadza intencje nieinwazyjnie. Nie czuje się szantażu. Reżyser jest tak znakomicie przygotowany do zawodu, tak doskonale panuje nad każdym elementem filmowej konstrukcji, że jego stereotypowa, opowiadana z mocnym, pedagogicznym zacięciem historia, nie boli. Przeciwnie: fascynuje, wciąga, nie pozostawia obojętnym.

Film został zrealizowany po mistrzowsku. Real spotyka wirtual bez szwów. Fragmenty animacji w 3D, których inspiracją była dla Komasy kultowa gra „Second Life”, stanowią integralną część tradycyjnej narracji, oraz spoiwo dla realistycznych ujęć bohaterów poddawanych animowanej obróbce. Aktorstwo, ścieżka dźwiękowa, montaż i dźwięk to światowe standardy. W filmie liczy się jednak przede wszystkim przesłanie.

„Sala samobójców” jest filmem o niezrozumieniu. W sensie najbardziej powierzchownym, chodzi o brak kontaktu rodziców z dziećmi, ale problem jest głębszy. Komasa pokazuje pokolenie, które wyłamało się z generacyjnego slalomu. Dzisiejsi piętnasto- czy osiemnastolatkowie nie czują powiązań ideologicznych, obyczajowych i historycznych z homo sovieticusami z logo PRL’u. Stare polskie filmy to dla nich wyprawa do zoo. Abstrakcyjne terrarium. Hipsterzy i b-boye, blogerzy i emo, slashowcy i backpakerzy są dziećmi cywilizacji, która nie znosi skupienia, metafizyki, patosu. Siłą wirtualu jest chwilowość. Znajomy z Fejsbuka nie ma niczego wspólnego z rzeczywistą przyjaźnią. Klikasz - potwierdzasz, klikasz – usuwasz. Copy & delete.

Komasa wnikliwie portretuje tę rzeczywistość, pokazując jednak, że w świecie wypreparowanym z wielkich słów i patetycznych gestów, w którym nie ma już osób, są użytkownicy; nie istnieją nazwiska, tylko nicki – wrodzona (nad)wrażliwość pozostaje tym samym źródłem cierpienia, co sto, czy dwieście lat temu.

Takim właśnie chłopcem jest Dominik (zjawiskowy Jakub Gierszał). Ma dziewiętnaście lat. Jest bystry, lubiany, bogaty – i dziwnie niespokojny. Prawie wszystko mu się udaje. „Prawie” robi jednak różnicę. Cierpienia młodego Dominika nie mają wiele wspólnego z udręką Wertera z powieści Goethego. Przede wszystkim bohater „Sali…” jest niezdefiniowany seksualnie. To źródło lęku, wstydu, w efekcie rozpaczy. Komasa, kręcąc film na uniwersalny temat, podprogowo pokazuje nieusuwalny polski kompleks. (…)

Dominik jest niestabilny emocjonalnie, zainfekowany wmawianym mu od dzieciństwa pragnieniem, że musi być najlepszy, najładniejszy, najmądrzejszy. Wypierany homoseksualizm rymuje się w jego przypadku z wymyśloną agresją, którą kieruje przede wszystkim pod adresem rodziców (znakomite role Agaty Kuleszy i Krzysztofa Pieczyńskiego) – ani lepszych, ani gorszych od średniej krajowej. Zabieganych, zalatanych, znudzonych. I bardzo samotnych. Bohater „Sali samobójców”, by znowu zacytować „Utopię” Lupy, został „zaprojektowany ponad swe możliwości. Tragedia tysięcy młodych, sposobiących się do kwitnienia istnień”…

Anonimowy głos tytułowej „sali samobójców” pojawia się zatem w idealnym momencie. Zauważ mnie, dotknij mnie, zrozum – wyje Dominik, kiedy jego nastoletnia, wrażliwa dusza, zostanie zraniona do żywego.

Nie wiemy, kim naprawdę jest wirtualna dziewczyna grana świetnie przez Romę Gąsiorowską – fantomem czy realem. Poruszający finał filmu niczego w gruncie rzeczy nie dookreśla. Abstrakcyjna, sieciowa rzeczywistość nie wymaga konkretnej powłoki. Avatary są projekcją naszych snów. To fantazmaty z filmów science-fiction i kina akcji. Chuderlaki prężą muskuły, dziewczyny stają się facetami, dzieci – dorosłymi. Dla Dominika, zakompleksionego, niepewnego seksualnej tożsamości faceta, oznacza to bezpieczną przystań. Nie musi wychodzić z pokoju, z domu. Niczego nie musi. Coraz mniej bodźców, ambicji, marzeń. Autokontrolka powoli się wyłącza. Cisza. Psst... Iskierka zgasła.

SALA SAMOBÓJCÓW

KINO MILLENNIUM: 20.05.2011 – 26.05.2011

Reżyseria: Jan Komasa

Obsada: Jakub Gierszał, Roma Gąsiorowska, Agata Kulesza, Krzysztof Pieczyński

Szczegół: thriller/romans/animacja, Polska, 2011, 120 min


Europejski Fundusz Rozwoju RegionalnegoEuropejski Fundusz SpołecznyProgram czyste powietrze - weź dotację, wymień piecEkointerwencja - Zgłoś spalanie odpadów lub naruszenie uchwały antysmogowejCiepłe mieszkanieTarnów.pl miesięcznik miejski