"Śmierć w Wenecji" w Millennium Classic - TARNÓW - Polski Biegun Ciepła

"Śmierć w Wenecji" w Millennium Classic

W cyklu Millennium Classic zapraszamy na film pt. "Śmierć w Wenecji"Luchino Viscontiego.Bohater historii, Aschenbach jest znakomitym kompozytorem. Wiedziony tajemniczą siłą porzuca uporządkowany i perfekcyjny świat, by wyruszyć w podróż. Wędrówka Aschenbacha jest metafizyczną wyprawą w głąb sakrum, ku śmierci.

RECENZJA
Strach recenzenta. Rzadkie uczucie, pojawiające się wcale nie wtedy, kiedy czuję się w obowiązku wytknąć komuś błędy, sprowokować do reakcji. Najgorzej jest z zachwytem. Jak bowiem opisać czysty entuzjazm; jak oddać emocje, które są niedefiniowalne… Nie pamiętam, ile razy oglądałem „Śmierć w Wenecji”? Piętnaście, dwadzieścia, pewnie więcej. Znam ten film na pamięć. Dzięki arcydziełu (naprawdę nie ma innego określenia) Luchino Viscontiego jestem tym, kim jestem. Recenzja z filmu będzie zatem wyznaniem wdzięczności. Miłości kinomana.
Przełomowy film z Viscontiego z 1971 roku jest dowodem na to, że kino może być zestawiane z najdonioślejszymi dokonaniami pozostałych dziedzin sztuki: płótnami Van Gogha i Picassa, „Fugą” Bacha, czy rzeźbami Michała Anioła. Visconti pokazał również, że w nierównym starciu wielkiej literatury z materią filmową, kino nie zawsze przegrywa. „Śmierć w Wenecji” jest kongenialnym przekładem na język kina jednego z najwybitniejszych opowiadań w dorobku Tomasza Manna, którego „Czarodziejska góra” była niespełnionym adaptacyjnym marzeniem reżysera. Prozę Manna przenikał chłód, udręczenie, atmosfera śmierci i rozkładu. Wyrafinowana warstwa plastyczna filmowej „Śmierci w Wenecji” odpowiada językowej wirtuozerii niemieckiego pisarza. W filmie Viscontiego udało się przekazać nawet więcej niż w literaturze: w rytm marniejącej egzystencji Aschenbacha (życiowa kreacja Dirka Bogarde’a) gnije miasto. Wenecja śmierdzi. Zżera ją morze. Toniemy.
W życiu kompozytora, Gustava von Aschenbacha było już wszystko: sukcesy i porażki. Wenecja to finałowy przystanek. Przyjechał tutaj odpocząć. Ale miejsce go deprymuje. Aschenbacha niepokoi mimowolny pociąg do czternastoletniego, olśniewająco pięknego chłopca, Tadzia (Bjørn Andresen), męczy nieprzyjazny wiatr – sirocco, pieką wspomnienia. Instynkt samozachowawczy podpowiada muzykowi, żeby jak najszybciej uciekł z tego piekła. Próbuje, ale natychmiast, pod byle pozorem, wraca do wspaniałego hotelu na Lido. Odtąd wyłącznie śledzi Tadzia, jego fascynacja chłopcem graniczy z obłędem. Miasto również ogrania obłęd. Wybucha epidemia cholery. Nieosiągalny efeb wyjeżdża, Aschenbach rusza na plażę. Tytuł musi się spełnić. Wenecja jest śmiertelna.
„Śmierć w Wenecji”, obok „Zmierzchu Bogów” (1969) i „Ludwiga” (1972), należy do tak zwanej „niemieckiej trylogii” Viscontiego. Reżyser, zafascynowany niemiecką kulturą, połączył w „Śmierci w Wenecji” podziw dla twórczości Tomasza Manna – adaptacja jego sławnego opowiadania została poszerzona o wątki z „Doktora Faustusa”, ale także z analogiami do biografii Gustawa Mahlera: Aschenbach u Manna był pisarzem, w filmie Viscontiego jest kompozytorem. Zmieniła się także wizja postaci Tadzia. W opowiadaniu Manna, Tadzio (naprawdę nazywał się Władysław Moes) był transparentnym ekwiwalentem antycznych odnośników: Feaka, Erosa czy Fajdrosa, w filmie Viscontiego jest natomiast erotycznie pobudzonym nastolatkiem, znakomicie zdającym sobie sprawę z siły oddziaływania budzącej się w nim seksualności.
Zarówno film, jak i opowiadanie Manna, pytają o istotę piękna - czy jest duchowe czy jednak cielesne? Aschenbach w dialogach prowadzonych z fikcyjnym alter ego, Alfriedem (wzorowanym na Arnoldzie Schönbergu) mówi, że sztuka którą tworzył z takim poświęceniem i determinacją, ma się nijak do naturalnego piękna chłopca. To młodość jest piękna – odpowiada mu Alfried. - W starości nie ma niczego: tylko posępny uwiąd, marnienie. Kiedy w umierającym mieście prowincjonalny fryzjer bezlitośnie „odmłodzi” Aschenbacha, farbując mu włosy, nakładając na twarz ordynarny makijaż, wcierając puder - tragikomiczny kompozytor ostatni raz wyruszy za Tadziem „na pasku namiętności”. Umierając, zobaczy chłopca, którego sylwetka odcinać się będzie na tle błękitu. Ekstaza. „Mój makijaż może spłynąć / Ale uśmiech zostanie”. The Show Must Go On.

Łukasz Maciejewski
FILM

KLASYKA KINA W MILLENNIUM - ZAWSZE W PONIEDZIAŁKI. BILETY – 10 ZŁ.

Dotychczas pokazaliśmy m.in.:
"Obywatel Kane" *(1941) reż. Orson Welles
“Postrzyżyny” (1980), reż. Jiri Menzel
“Pociągi pod specjalnym nadzorem”, reż. Jitri Menzel
"Przeminęło z wiatrem"* (1939) reż. Victor Fleming
"Gabinet doktora Caligari"* (1920) reż. Robert Wiene
"Casablanca"* (1942) reż. Michael Curtiz
"Pół żartem, pół serio"* (1959) reż. Billy Wilder
“Hair" (1979) reż. Miloš Forman
“Lampart"* (1963) reż. Luchino Visconti
„Pociągi pod specjalnym nadzorem”, reż. Jiri Menzel
„400 batów”, reż. Francois Truffaut
„Mefisto”, reż. Istvan Szabo
„Persona”, reż. Ingmar Bergman
„Czas Apokalipsy”, reż. Francis Ford Coppola
„Zabriskie point”, reż. Michelangelo Antonioni
„Bonnie i Clyde”, reż. Arthur Penn
„ŚMIERĆ W WENECJI, reż. LUCHINO VISCONTI
„Butch Cassidy i Sudance Kid”

ZAPOWIEDZI 2010 / 2011
AMADEUSZ, reż. Milosz Forman
OSTATNIE TANGO W PARYŻU, reż. BERNADO BERTOLUCCI
POKUTA, REŻ. TENGIZ ABUŁADZE
PUŁKOWNIK REDL, REŻ. ISTVAN SZABO
DZIENNIK DLA MOICH DZIECI, REŻ. MARTA MESZAROS
DERSU UZAŁA, REŻ. AKIRA KUROSAWA
ROK SPOKOJNEGO SŁOŃCA, REŻ. KRZYSZTOF ZANUSSI
WUJASZEK WANIA, REŻ. ANDRIEJ KONCZAŁOWSKI
BEZ KOŃCA, REŻ KRZYSZTOF KIEŚLOWSKI
LAMPART, REŻ. LUCHINO VISCONTI


Europejski Fundusz Rozwoju RegionalnegoEuropejski Fundusz SpołecznyProgram czyste powietrze - weź dotację, wymień piecEkointerwencja - Zgłoś spalanie odpadów lub naruszenie uchwały antysmogowejCiepłe mieszkanieTarnów.pl miesięcznik miejski